środa, 12 marca 2014

Wyzwanie.

Pod koniec lutego zdecydowałam się podjąć modne ostatnio 30-dniowe wyzwanie. A właściwie dwa takie wyzwania ;)

Nie pisałam o nich wcześniej, bo nie byłam pewna czy podołam, ale z uwagi na to, iż jestem już na półmetku myślę, że czas najwyższy się pochwalić! :)


Spośród wielu wyzwań, dostępnych w Internecie, ja zdecydowałam się na dwa: SQUAT i PLANK.

SQUAT- czyli przysiad, jak do tej pory nie sprawił mi większej trudności. Jestem na poziomie 140 (na szczęście dzisiaj przerwa! ;) ). Zobaczymy jak będzie powyżej 200..



Większe trudności sprawia mi PLANK, czyli tzw. "deska". Początki były dla mnie niesamowicie wyczerpujące. Nawet 20 sekund było koszmarem. Na szczęście już jest coraz lepiej. Za mną aż 2,5 minuty! Pewnie znajdą się osoby, dla których to pestka. Dla mnie jednak ćwiczenie to było ogromnym wysiłkiem, dlatego jestem podwójnie zadowolona ;)





Cieszę się, że wytrwałam już tak długo. Jak widać wszystko skrupulatnie notuję w moim notesiku, co bardzo ułatwia organizację ćwiczeń. Dzięki temu mam pewność ile katorgi czeka mnie danego dnia :P

Jeśli ktoś jeszcze nie próbował, gorąco zachęcam do podjęcia któregoś z wyzwań. Wykonanie ćwiczeń nie zajmuje dużo czasu, a z tego co się orientuję efekty są naprawdę zadowalające.

A może macie już doświadczenia z ćwiczeniami tego typu?
Pozdrawiam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz