Tak więc nastały te długo wyczekiwane dni! Wszyscy ruszyli na polowania..
Na wielu blogach widziałam przygotowane listy zakupów na TE DNI. Ja takiej listy nie robiłam, a mimo to moje zakupy były rozsądne ;). Nie można dać się zwariować! To, że przeceniają coś nawet o 40% nie znaczy, że od razu musimy wykupić całą drogerię! Chociaż jakąś tam jej mikro część można.. ;)
Najpierw wybrałam się do Superpharm, gdzie kupiłam trzy rzeczy do pielęgnacji: odżywkę Syoss, wodę termalną Uriage i płyn micelarny Ziaja.
1. Odżywka Syoss Oleo Intense Thermo Care - kupiłam ją, ponieważ potrzebowałam produktu chroniącego moje włosy przed ciepłem suszarki (dwa razy w tygodniu chodzę na basen, a biorąc pod uwagę aktualną pogodę przed wyjściem muszę dokładnie wysuszyć włosy;) ). Na początku myślałam o jakimś spray`u chroniącym przed wysoką temperaturą, jednak w ostateczności zdecydowałam się na tą odżywkę. Jak podaje producent na opakowaniu odżywka zapewnia termoaktywną pielęgnację, co oznacza, że w celu uzyskania lepszego efektu należy użyć suszarki. Będę zatem używać jej w moje basenowe dni (poniedziałki i czwartki). Na razie jestem po pierwszym użyciu i moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne! Włosy są miękkie i lśniące, a przy tym bardzo fajnie pachną ;). Zapłaciłam za nią po zniżce troszkę ponad 11 zł, co moim zdaniem jest dobrą ceną za 500 ml produktu.
2. Woda termalna URIAGE. - to właśnie ona była głównym powodem mojej wycieczki do Superpharm ;). Czytając mnóstwo pozytywnych opinii, a także oglądając wiele filmików recenzujących ją na Youtube, nabrałam wielką chęć wypróbowania tejże wody. Kilka razy już robiłam podchody, żeby upolować ją w promocji, ale jakoś do tej pory mi się to nie udało. Fakt faktem jeśli woda będzie mi służyć to jej regularna cena też nie jest jakoś przesadnie wygórowana, ale z racji tego, że chcę ją dopiero sprawdzić wolałam poczekać na superokazję :D. Kupiłam ją za 11,99 zł, co przy pojemności 150 ml daje satysfakcję z udanego zakupu! :)
3. Płyn micelarny Ziaja Ulga - jest to kolejny produkt, którego nie miałam okazji jeszcze wypróbować. Zamierzam używać go jako preparat do demakijażu. Myślę, że świetnie sprawdzi się w tej roli. Cena promocyjna wynosiła nieco ponad 5 zł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj natomiast, korzystając z godzin dziekańskich na uczelni, wybrałam się do Rossmanna. Wybrałam tam dla siebie dwa lakiery i maskarę:
1. Maskara Wibo Pump Up - czytałam na jej temat wiele pochlebnych opinii, dlatego stwierdziłam, że za taką cenę warto spróbować czegoś nowego. Na razie jednak pozwolę jej poleżakować, dopóki nie wykończę Supeshock`a z Avonu, do którego wróciłam po dłuższej przerwie. Zapłaciłam za nią trochę ponad 5 zł;)
2. Lakier Wibo Express growth nr 351 - tych lakierów również nie miałam okazji testować, ale z racji tego, że kolory nude należą do moich ulubieńców nie mogłam oprzeć się pokusie. I szczerze przyznam, że się nie rozczarowałam! Efekt jaki chcę osiągnąć mam już po nałożeniu pierwszej warstwy. Lakier stosunkowo szybko wysycha i nie odpryskuje po pierwszym myciu naczyń (sprawdziłam!) ;). Jestem z niego bardzo zadowolona, tym bardziej, że zapłaciłam za niego 3,09 zł! ;)
3. Lakier Wibo Express growth nr 350 - odczucia identyczne jak wyżej, z tym, że nie testowałam jak lakier zachowa się podczas pierwszego mycia naczyń! :) Cena ta sama, pojemność 8,5 ml.
I to wszystko! Wyszło sprawiedliwie: 3 produkty do pielęgnacji, 3 do makijażu! ;)
Muszę jeszcze wspomnieć, iż porównując tłumy w Superpharm, a w Rossmannie, zdecydowanie bardziej obleganym sklepem był Superpharm. Zapewne jest to spowodowane tym, że w Bydgoszczy mamy go tylko jednego, przy czym Rossmannów jest aż kilkanaście.
Jednak nigdzie nie było tragedii, nikt nie ucierpiał. Obeszło się bez siniaków i zadrapań ;)
Pozdrawiam ;)