piątek, 20 grudnia 2013

Choinka.

Nie wytrzymałam..


Moja choinka w tym roku już ubrana ;) Później w wirze przygotowań może zabraknąć czasu, a nie chciałabym robić tego w pośpiechu :)


czwartek, 19 grudnia 2013

Oskubana.

W moim domu jak co roku o tej porze zalęgły się elfy domowe, które sprawiły, że ze 150 upieczonych pierniczków zostało aż 75... Szczerze mówiąc ten wynik w porównaniu do ubiegłych lat wcale nie jest taki zły ;) Bywało, że przed samymi świętami trzeba było piec ciasteczka od nowa.. ;)

Jednak tym razem zapobiegawczo sporą część ukryłam w bezpiecznym miejscu i dzięki temu miałam wczoraj co lukrować i ozdabiać ;) A oto część z nich, "na gotowo":


Mam nadzieję, że przetrwają do świąt, bo są naprawdę pyszne! ;)

niedziela, 15 grudnia 2013

Pierniczki świąteczne.

Po dość długiej przerwie zapraszam na jeden z najbardziej kojarzących się z Bożym Narodzeniem przepisów.

Pewnie większość z Was ma już to za sobą, ale są też i tacy, którzy dopiero mają zamiar zabrać się za przygotowanie świątecznych pyszności. Podzielę się zatem z Wami moim (sprawdzonym od kilku lat) przepisem na świąteczne pierniczki.



 Składniki:
- 2 kg mąki,
- 2 kostki tłuszczu,
- 4 jajka,
- 2,5 łyżeczki sody,
- kakao (2-3 czubate łyżki, ale można też dać więcej jak lubicie ciemne ;) ),
- 1/3 szklanki naparu z kawy zbożowej,
- 2 słoiki miodu (takie jak od dżemu),
- przyprawa do piernika (w zależności od informacji z opakowania na ilość mąki),
- 2 szklanki cukru.

Wykonanie:

Tłuszcz, cukier i miód rozpuścić, dodać kakao i przyprawę do pierników. Zdjąć z ognia, dodać ok. 1 kg mąki i ucierać, stopniowo dodając jajka i rozpuszczoną sodę (sodę wcześniej rozpuścić w naparze z kawy zbożowej). Następnie ciasto (które jest dość rzadkie) wyrobić z resztą mąki i rozwałkować. 


Ważne jest, żeby rozwałkowane ciasto nie było zbyt cienkie, bo wtedy pierniczki wyjdą twarde. Najlepiej, gdy będzie miało ok. 8-10 mm ;)


Wstawić do nagrzanego piekarnika do 200-220 stopni z opcją grzania góra-dół. 





Czas pieczenia to ok. 7-8 minut ;)


i gotowe ! ;)
 Z podanych proporcji otrzymałam ok. 150 ciasteczek! Z czego 1/3 rozeszła się w ekspresowym tempie.. ;) ale jeszcze sporo zostało, także może przetrwają do Świąt! W środę planuje je jeszcze polukrować i przyozdobić.

Smacznego! ;)



niedziela, 1 grudnia 2013

Grudzień.

Jak ten czas leci..  Dopiero co skończyły się moje ostatnie wakacje i rozpoczął rok akademicki, a tu już mamy grudzień.  Nie zdążymy się pewnie obejrzeć, a już będzie po świętach..



Robiąc wczoraj małe porządki znalazłam na moim regale książeczkę ŻYĆ KOLOROWO, która zawiera myśli na każdy dzień roku. 

 

Szczerze mówiąc nie często do niej zaglądam, ale dzisiaj akurat coś mnie tknęło i postanowiłam sprawdzić co kryje się pod 1. grudnia ;).


Myślę, że komentarz nie jest potrzebny.. ;).

Początek grudnia to dla mnie nie tylko czas poszukiwania prezentów dla najbliższych, ale także odpowiednia pora na pieczenie pierniczków! Zamierzam zabrać się na nie już w środę i mam nadzieję, że przetrwają do Świąt :).

Jeśli jesteście zainteresowani moim (kilkakrotnie sprawdzonym) przepisem na świąteczne pierniczki, mogę napisać na ten temat osobny post ;).

A teraz, korzystając z wolnego czasu i niesprzyjającej pogody biorę ulubioną ostatnio herbatkę - Melisa z pomarańczą, garść bakalii i idę na film ;).

Ostatnio w zimne dni wzbogacam moje ciepłe herbatki "tajemniczym ;)" składnikiem, który doskonale rozgrzewa i wzbogaca smak..


Udanego wieczoru! ;)



środa, 27 listopada 2013

Niesamowita historia.

Mam dzisiaj dla Was przykład niesamowicie przejmującej historii małego chłopca z Ohio..

Urodził się 3,5 miesiąca (!) przed terminem. Ważył około 800 gram.. Moim zdaniem to cud, że żyje..
Jednak biorąc pod uwagę możliwości dzisiejszej medycyny jestem pełna nadziei, że takich przypadków będzie coraz więcej i więcej...

Zresztą zobaczcie sami ten niezwykle poruszający film (stworzony przez tatę chłopca!):


Pozdrawiam ;)

piątek, 22 listopada 2013

Promocyjne zakupy.

Tak więc nastały te długo wyczekiwane dni! Wszyscy ruszyli na polowania..
Na wielu blogach widziałam przygotowane listy zakupów na TE DNI. Ja takiej listy nie robiłam, a mimo to moje zakupy były rozsądne ;). Nie można dać się zwariować! To, że przeceniają coś nawet o 40% nie znaczy, że od razu musimy wykupić całą drogerię! Chociaż jakąś tam jej mikro część można.. ;)

Najpierw wybrałam się do Superpharm, gdzie kupiłam trzy rzeczy do pielęgnacji: odżywkę Syoss, wodę termalną Uriage i płyn micelarny Ziaja.



1. Odżywka Syoss Oleo Intense Thermo Care - kupiłam ją, ponieważ potrzebowałam produktu chroniącego moje włosy przed ciepłem suszarki (dwa razy w tygodniu chodzę na basen, a biorąc pod uwagę aktualną pogodę przed wyjściem muszę dokładnie wysuszyć włosy;) ). Na początku myślałam o jakimś spray`u chroniącym przed wysoką temperaturą, jednak w ostateczności zdecydowałam się na tą odżywkę. Jak podaje producent na opakowaniu odżywka zapewnia termoaktywną pielęgnację, co oznacza, że w celu uzyskania lepszego efektu należy użyć suszarki. Będę zatem używać jej w moje basenowe dni (poniedziałki i czwartki). Na razie jestem po pierwszym użyciu i moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne! Włosy są miękkie i lśniące, a przy tym bardzo fajnie pachną ;). Zapłaciłam za nią po zniżce troszkę ponad 11 zł, co moim zdaniem jest dobrą ceną za 500 ml produktu.

2. Woda termalna URIAGE. - to właśnie ona była głównym powodem mojej wycieczki do Superpharm ;). Czytając mnóstwo pozytywnych opinii, a także oglądając wiele filmików recenzujących ją na Youtube, nabrałam wielką chęć wypróbowania tejże wody. Kilka razy już robiłam podchody, żeby upolować ją w promocji, ale jakoś do tej pory mi się to nie udało. Fakt faktem jeśli woda będzie mi służyć to jej regularna cena też nie jest jakoś przesadnie wygórowana, ale z racji tego, że chcę ją dopiero sprawdzić wolałam poczekać na superokazję :D. Kupiłam ją za 11,99 zł, co przy pojemności 150 ml daje satysfakcję z udanego zakupu! :)

3. Płyn micelarny Ziaja Ulga - jest to kolejny produkt, którego nie miałam okazji jeszcze wypróbować. Zamierzam używać go jako preparat do demakijażu. Myślę, że świetnie sprawdzi się w tej roli. Cena promocyjna wynosiła nieco ponad 5 zł.

                                                                                   ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzisiaj natomiast, korzystając z godzin dziekańskich na uczelni, wybrałam się do Rossmanna. Wybrałam tam dla siebie dwa lakiery i maskarę:


1. Maskara Wibo Pump Up - czytałam na jej temat wiele pochlebnych opinii, dlatego stwierdziłam, że za taką cenę warto spróbować czegoś nowego. Na razie jednak pozwolę jej poleżakować, dopóki nie wykończę Supeshock`a z Avonu, do którego wróciłam po dłuższej przerwie. Zapłaciłam za nią trochę ponad 5 zł;)

2. Lakier Wibo Express growth nr 351 - tych lakierów również nie miałam okazji testować, ale z racji tego, że kolory nude należą do moich ulubieńców nie mogłam oprzeć się pokusie. I szczerze przyznam, że się nie rozczarowałam! Efekt jaki chcę osiągnąć mam już po nałożeniu pierwszej warstwy. Lakier stosunkowo szybko wysycha i nie odpryskuje po pierwszym myciu naczyń (sprawdziłam!) ;). Jestem z niego bardzo zadowolona, tym bardziej, że zapłaciłam za niego 3,09 zł! ;)

3. Lakier Wibo Express growth nr 350 - odczucia identyczne jak wyżej, z tym, że nie testowałam jak lakier zachowa się podczas pierwszego mycia naczyń! :) Cena ta sama, pojemność 8,5 ml.

I to wszystko! Wyszło sprawiedliwie: 3 produkty do pielęgnacji, 3 do makijażu! ;)


Muszę jeszcze wspomnieć, iż porównując tłumy w Superpharm, a w Rossmannie, zdecydowanie bardziej obleganym sklepem był Superpharm. Zapewne jest to spowodowane tym, że w Bydgoszczy mamy go tylko jednego, przy czym Rossmannów jest aż kilkanaście.
Jednak nigdzie nie było tragedii, nikt nie ucierpiał. Obeszło się bez siniaków i zadrapań ;)

Pozdrawiam ;)


środa, 20 listopada 2013

Superpharm -40%.

Kochane! Dopiero co zdążyłam poinformować o promocji w Rossmannie, a tu proszę jaka niespodzianka!

Sms od SuperPharm, że w dniach 21-24 listopada 2013 r. organizują promocję na:



Myślę, że takie okazje nie powtórzą się więcej w tym roku, dlatego ja zamierzam skorzystać z obu! ;)


wtorek, 19 listopada 2013

Rossmann -40%.

Doszły mnie słuchy, że w dniach 22-29 listopada 2013 roku Rossmann po raz kolejny organizuje akcję -40% na kosmetyki do makijażu!

Nie jestem pewna, czy tym razem akcja obejmie również produkty do pielęgnacji, ale nawet jeśli nie to i tak warto odwiedzić drogerię w tych dniach!



Cieszę się, że używane przeze mnie kosmetyki pomału się kończą, bo dzięki temu będę mogła bez wyrzutów skorzystać z tej promocji ;).



niedziela, 17 listopada 2013

Ciasteczka owsiane z kefirem.

Dzisiaj mam dla Was banalny przepis na genialne ciasteczka!

Do tej pory byłam przekonana, że wśród składników wszystkich ciastek obowiązkowo znajdują się jajka i mąka.. Nie żebym miała im coś przeciwko, ale ze względu na moją tendencję do kombinowania w kuchni (zob. popcorn ;) ) postanowiłam poszukać jakiejś alternatywy, która nie tylko będzie smaczna, ale również zdrowa!

Przeszukując internet znalazłam przepis na ciasteczka owsiane z bakaliami, w których składniki "związane" są zblendowanym bananem. Ten przepis jednak nie przypadł mi do gustu, dlatego postanowiłam wprowadzić drobne poprawki. I tak oto powstały moje cudeńka, bez dodatku mąki i cukru!

 
Potrzebujemy:
jako podstawę:
- 2 szklanki płatków owsianych,
- 200 ml kefiru,
opcjonalnie, według własnego uznania bakalie:
- 10 dkg fistaszków,
- 10 dkg suszonej żurawiny,
- 10 dkg rodzynków,
- garść ziarenek siemienia lnianego




Na początku wrzucamy wszystkie nasze dodatki (bakalie) do miseczki.


I rozdrabniamy je używając blendera. Jeżeli ktoś go nie posiada to orzechy można rozdrobnić tłuczkiem, a rodzynki i żurawinę pokroić nożem. Jest to opcja bardziej czasochłonna, ale też dobra ;).


Do naszej "miazgi" dodajemy płatki owsiane i mieszamy..


Następnie dodajemy kefir i ponownie, dokładnie, mieszamy nasze "ciasto" ;).


Powinniśmy otrzymać mniej więcej taką konsystencję, która mi osobiście przypomina sałatkę ;).


Nasze ciasto nakładamy łyżką, lub jeśli ktoś woli rękoma, na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.

Dla mnie kształt ciasteczek nie ma większego znaczenia- formuje je łyżką "na oko" ;)

Wkładamy blachę do rozgrzanego wcześniej do 180 stopni piekarnika. Jeśli pieczemy z termoobiegiem czas wynosi ok. 15-17 minut. Jeśli z grzaniem góra-dół czas wydłuża się odpowiednio do ok. 20-22 minut.
 Musimy po prostu obserwować kiedy nasze ciasteczka zaczną się rumienić, wtedy są gotowe!


Po ostygnięciu możemy już zajadać się pysznościami ;). 

Być może nie grzeszą urodą, ale naprawdę są bardzo smaczne!

Ja zjadłam 3 sztuki, a resztę zachomikowałam i będę zabierać jako przekąskę na uczelnię ;). Podane proporcje w moim przypadku wystarczyły na 20 ciasteczek średniej wielkości, więc myślę, że na kilka dni mi wystarczą ;).

Zamknięte! ;)

Przygotowanie ciasteczek jest nie tylko bardzo proste, ale także nie pochłania dużo czasu! Ja za przygotowanie swojej porcji wzięłam się dziś o godzinie 17 i bez problemu zdążyłam na 18 do kościoła ;). Także myślę, że warto spróbować je zrobić.

Są doskonałą alternatywą dla batonów, przesadnie słodkich drożdżówek, czy innych niezdrowych przekąsek.
Ze względu na dodane bakalie i płatki owsiane są bardzo pożywne, dzięki czemu wystarczy kilka sztuk, abyśmy pokonali mały głód! ;)

Gorąco zachęcam do wypróbowania tego przepisu!

;)

czwartek, 14 listopada 2013

Praca magisterska.

Połowa listopada to zdecydowanie czas najwyższy, aby zakasać rękawy i wziąć się do roboty!

Przede mną napisanie, a następnie obrona pracy magisterskiej. Temat JUŻ mam, ale jeśli chodzi o dalsze kroki, to niestety, ale nie spotkaliśmy się jeszcze w tym semestrze z moim promotorem.. :P

Tak więc, wykorzystując nieciekawą pogodę, udałam się dzisiaj do czytelni miejskiej biblioteki, żeby pomału organizować sobie kserówki..

Zasoby biblioteki nie są zbyt bogate, ale na początek w zupełności wystarczą ;)

Moim sprawdzonym, podczas pisania licencjatu, sposobem na oszczędność jest zabranie ze sobą aparatu fotograficznego.
Korzystając z uprzejmości pracownika czytelni robię zdjęcia interesujących mnie rozdziałów.  Następnie w domu przeglądam je na komputerze i drukuję to co będzie mi potrzebne. 

Obowiązkowo z herbatką ;)
Dzięki temu nie tracę pieniędzy na mnóstwo niepotrzebnych stron. Dodatkowo oszczędzam też czas, ponieważ nie muszę spędzać wielu godzin na przeglądaniu książek na miejscu (mogę to robić na spokojnie w domu ;) ).

Korzystając z towarzyszącej mi dzisiaj weny zabieram się za przeglądanie zrobionych zdjęć. Może uda mi się już dzisiaj coś napisać.. Kto wie? :)

;)

niedziela, 10 listopada 2013

Honorowi dawcy krwi.

Kochani! Dzisiaj przychodzę do Was z apelem! Niezwykle ważnym apelem..


Jak zapewne wszyscy dobrze wiemy dzisiejsza medycyna daje wiele możliwości..
Jesteśmy w stanie pokonać nawet te najpoważniejsze choroby, jeśli tylko nie zabraknie nam dostępu do leków. 
W większości przypadków nie mamy z nimi problemu (o ile mamy świadczenia, dzięki którym nasze lekarstwa są refundowane ;) ). Jest jednak jeden, najpotężniejszy z leków, jakimi dysponuje dzisiejsza medycyna, do którego dostęp może być bardzo ograniczony. Tym lekiem jest KREW!


Wśród nas jest mnóstwo osób, które oddają krew regularnie. Są również i tacy, którzy cały czas się wahają.. 
Dlatego chciałabym Was gorąco zachęcić, abyście w miarę możliwości przyłączyli się do tej wspaniałej inicjatywy!

Dawcą krwi (lub jej składników) może zostać zdrowa osoba w wieku 18-65 lat
Jeśli nie masz pewności czy możesz oddać krew odpowiedz na pytania krótkiej ankiety KLIK, dzięki którym rozwiejesz swoje wątpliwości ;)

Wszelkie szczegółowe informacje można bez problemu odnaleźć na stronach internetowych regionalnych stacji krwiodawstwa. Wystarczy wygooglować "stacja krwiodawstwa", podając interesujące nas miasto. 

* Bydgoszcz - KLIK
* Gdańsk - KLIK
* Kraków - KLIK
* Poznań - KLIK
* Wrocław - KLIK

Swoje pytania możecie zadać również w komentarzach pod postem. 
W miarę możliwości z miłą chęcią Wam na nie odpowiem! :)

Pamiętaj! Oddając krew- ratujesz komuś życie!

piątek, 8 listopada 2013

Ziaja med.

Świat zwariował!
Semestr zimowy się jeszcze na dobre nie rozkręcił, a ja już mam pierwszy egzamin za sobą! ;)

                                              ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dostałam wczoraj wiadomość od Super-Pharm, że w dniach 8-11.2013r. mają weekend okazji i w związku z tym obniżyli ceny kremów do twarzy o 40%! Nie byłabym sobą, gdybym nie wybrała się tam na małe polowanie :D


Początkowo miałam zamiar zakupu kremu do twarzy z tzw. "górnej półki" (w końcu skoro przeceniony o 40% to warto skusić się na coś nowego w celu przetestowania ;) ) jednak ilość klientów i problem z dostaniem się do którejś z dermokonsultantek sprawiły, że wylądowałam przy półce z naszą polską Ziają ;). 

Produktów Ziaji używam już od dłuższego czasu i muszę przyznać, że stosunek jakości do ceny jest naprawdę niesamowity! Mówię tu w szczególności o serii aptecznej- Ziaja Med- ponieważ to głównie produktów z tej serii zwykle używam.


Tym razem w moje ręce wpadły dwa produkty. Jeden już mi znany, drugi jeszcze nie ;).

Może zacznę od tego, z którym miałam już kiedyś do czynienia i wracam do niego okresowo.
Jest to kuracja antybakteryjna- krem redukujący trądzik. Używam go z doskoku, kiedy moja problematyczna skóra zaczyna płatać figle. Jeśli chodzi o obiecywaną przez producenta redukcję trądziku to niestety nie zauważyłam spektakularnych efektów, ale muszę przyznać, że krem ten troszkę uspokaja moją cerę.



Z pewnością  mogę przyznać, że nie powoduje przesuszenia skóry (co bardzo często występuje w kosmetykach antybakteryjnych). Nie zatyka porów, skóra jest miękka i przyjemna w dotyku, a wszelkie zaognione niedoskonałości łagodnieją.

Skład kremu ;)
W chwili obecnej nie mam potrzeby używania go na moją skórę, ale skoro była promocja.. to kupiłam na zapas! (nienawidzę tego u siebie.. no, ale taka już jestem :P )
~~~~
Drugim moim zakupem był krem kojący nawilżający z kuracji dermatologicznej AZS. Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad jego wypróbowaniem, ale za każdym razem wiernie sięgałam po lano-krem z tej samej firmy ;). Tym razem jednak stwierdziłam, że w końcu muszę go przetestować.


Jak obiecuje producent ten łagodny krem ma koić i nawilżać naszą skórę. Sądzę, że skoro został zakwalifikowany jako produkt dla atopowców to rzeczywiście powinien być delikatny i nieszkodliwy. Tym bardziej, że skład też nie jest najgorszy ;)


Od kremu do twarzy oczekuje przede wszystkim odpowiedniego nawilżenia i nie zapychania! Do tej pory świetnie sprawdzał się u mnie wspomniany już lano-krem z kuracji nawilżającej Ziaji, jednak ostatnio zauważyłam, że stał się zbyt obciążający(?) dla mojej cery. Być może jest to spowodowane tym, że używam go już naprawdę długi czas, a zatem moja skóra mogła się już do niego po prostu przyzwyczaić.


Dlatego od dzisiaj ostawiam na jakiś czas lano-krem, a w jego miejsce wskakuje nowy krem nawilżająco kojący AZS. Jestem bardzo ciekawa jak się u mnie sprawdzi. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy i zostanie ze mną na dłużej, a wtedy lano-krem i krem redukujący trądzik będę traktowała jako koło ratunkowe w awaryjnych sytuacjach ;). 


A może ktoś z Was używa kremu z Ziaji AZS?
 Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii, ponieważ w internecie nie ma ich jeszcze zbyt dużo..
~~~~
Kupiłam dzisiaj również Cetaphil w mojej ulubionej aptece w limitowanej serii z miniproduktem w prezencie ;)


Myślę, że warto wybrać to promocyjne opakowanie, w którym znajdziemy mini Dermoprotektor (29ml). Niby mała buteleczka, ale myślę, że na wypróbowanie jak produkt będzie zachowywał się na naszej skórze wystarczy ;)

Uwielbiam tą aptekę za ceny! <3
Pozdrawiam! :)

wtorek, 5 listopada 2013

Popcorn.

Lubię popcorn. Nawet bardzo, ale zniechęcają mnie dodatki w postaci tłuszczu i nadmiernej ilości soli. Dlatego nie przepadam za gotowym popcornem do mikrofalówki. Niby wydaje się być zdrowszy, bo nie musimy go smażyć na tłuszczu, ale tak naprawdę nie wiemy co siedzi w szczelnie zamkniętej paczuszce. Rezultat jest taki, że za każdym razem kiedy jemy tego rodzaju popcorn czujemy mnóstwo tłuszczu i soli..

Dawno temu jadłam tylko taki, który sama usmażyłam sobie w garnku. Jednak ze względu na konieczność użycia niepotrzebnego tłuszczu, ta opcja też nie była dla mnie dobra. Ponadto wchodziła tu jeszcze w grę kwestia sprzątania.. Jedynym plusem jest możliwość indywidualnego doprawienia popcornu, według własnego uznania (czyli według mojego- mało soli ;) ).

Ponieważ w żadnym sklepie nie znalazłam popcornu do mikrofalówki o smaku neutralnym (bez soli itp.), postanowiłam poeksperymentować ze zwykłymi ziarenkami.


Kupiłam w tym celu najzwyklejsze opakowanie popcornu, dostępne w osiedlowym sklepiku. Zaopatrzyłam się również w naczynie żaroodporne (z przykrywką, ewentualnie talerzykiem ;)). 


Z mojej 100-gramowej paczuszki nasypałam niewielką ilość ziarenek do miseczki (tyle, aby swobodnie rozłożyły się na dnie naczynia), a następnie przykryłam ją talerzykiem (również żaroodpornym).

 

 Naczynie wstawiłam do mikrofalówki na 3,5 minuty (czas zależny jest od ilości nasypanych ziarenek i mocy mikrofalówki). Po upływie tego czasu mogłam cieszyć się popcornem bez tłuszczu, z minimalną ilością soli do smaku!


Dla mnie jest to opcja idealna! Tym bardziej, że przygotowując popcorn w ten sposób nie uzyskamy twardych, koszmarnie wchodzących w zęby łupinek od ziarenek. Trzeba tylko uważać, aby się nie poparzyć przy wyciąganiu naczynia z mikrofali, ponieważ jest ono bardzo gorące!

Przygotowując popcorn w ten sposób mamy również mniej sprzątania ! ;) Dlatego gorąco polecam wypróbowanie takiej opcji, która jest znacznie zdrowsza i mniej czasochłonna niż standardowe metody!

Smacznego !

sobota, 2 listopada 2013

Kalendarz 2014.

Robiąc dziś zakupy wpadłam na chwilkę do PEPCO po patyczki do usuwania skórek.
Jednak jak to zwykle u mnie bywa przy kasie coś innego zwróciło moją uwagę, w tym przypadku były to kalendarze na 2014 rok ;).


Już od dłuższego czasu przymierzałam się do zakupu nowego, ale do tej pory nic konkretnego nie wpadło mi w oko. Nie podobały mi się żadne z dodawanych do gazet, ani z tych dostępnych w Empiku itp...

Dla mnie kalendarzyk kieszonkowy jest podstawą organizacji! Zawsze mam go przy sobie w torebce, dlatego jego rozmiar musi być do tego odpowiedni ;).

Ten, który kupiłam dzisiaj ma wymiary 84x154 mm, czyli jest naprawdę bardzo zgrabny. Na początku ma podgląd roczny, następnie miesięczny, a później (ten najważniejszy!) tygodniowy.

Podgląd miesięczny.
Podgląd tygodniowy.

W moim przypadku tygodniowy podział stron jest o tyle istotny, że muszę mieć trochę miejsca na zapisanie najważniejszych terminów. Nie potrzebuje go też jakoś przesadnie dużo, dlatego ten idealnie mi odpowiada! ;) Układ strony też fajnie mi pasuje, ponieważ nie przepadam za kolumnowym zestawieniem dni tygodnia.

Jestem bardzo zadowolona z mojego dzisiejszego małego zakupu ;). Tym bardziej, że był on nieduży nie tylko pod względem gabarytowym, ale również cenowym ;).

   
6,99 zł ;)  
Mam nadzieję, że w kalendarzu będę zapisywać tylko te przyjemne i fajne terminy oraz, że nie zniszczy mi się przed końcem 2014 roku ;). Chociaż biorąc pod uwagę strukturę, którą ma na okładce myślę, że będzie wytrzymały!


Struktura okładki :)



Miłego dnia!